Ficu Ty to masz życie. Takiemu to dobrze. Nie mogę już patrzeć na Twoje zdjęcia, Ty to jesteś
12.10.2015r. - po
wejściu na pokład samolotu wszystko się zaczęło. Minęło 183 dni, które nie
poszły, a może i niektóre z nich poszły na marne. Z racji tego, że lubię być
nieszablonowy wiele się wydarzyło a medal zawsze ma dwie strony.
Jeżeli masz głębokie uczucia to wiedz, że:
1. Będziesz potrafił/a czerpać przyjemność z przyrody, muzyki.
2. Będziesz potrafił/a tzw. łapać chwilę, zatrzymać się i nie myśleć.
3. Być tak po prostu szczęśliwym/ą.
ALE:
1. W tej przyrodzie i muzyce będziesz się też smucić.
2. Będziesz wiele razy cierpieć.
3. Będziesz po prostu kurwa smytny/a będąc nawet na Ibizie czy Hawajach.
.
.
.
.
.
Ficu to Ty?
- pewnie pomyślałeś/pomyślałaś w tym momencie drogi czytelniku.
Szybsze bicie serca, spięte mięśnie, mokre ręce, miękkie nogi - dokładnie takie odczucie miałem w paru sytuacjach w moim życiu.
* Przed każdą walką turniejową
* Matura ustna
* Podczas napadu na Syberii
* Prawko na A - mając A1, jeżdżąc od 5 klasy podstawówki bałem się tej części praktycznej (debil - wiem)
* Przed 1 spotkaniem w USA z moją Host rodziną.
W momencie kiedy to uczucie zaczęło mnie przeszywać zdałem sobie sprawę na co tak naprawdę się pisałem. Zdałem sobie również sprawę z tego, że spotka mnie wiele dobrego ale i złego.
Tak też właśnie dzieje się do dnia dzisiejszego.
Pozytywy:
W ciągu pół roku udało mi się dotrzeć do 9 stanów USA (New York, New Jersey Pensylvania, Massachusetts, Washington DC, Północna Karolina, Floryda, Colorado) oraz do Toronto leżącego w Kanadzie, Key West leżące na Florydzie i na Bahamy (Nassau, CocoCay). Jest to dość niezły wynik chociaż pewnie są lepsi ode mnie.
W tym samym czasie mój język angielski znacznie się polepszył - zorientowałem się dzisiaj. Poznałem kawał dobrej Amerykańskiej kultury oraz życia w ich stylu. Spróbowałem dużo Amerykańskiego jedzenia, robiłem rzeczy, które widuje się na Amerykańskich filmach. Mogłem budzić się rano i jeść śniadanie na tarasie z widokiem na prawdziwy basen w ogródku ale również mogłem obudzić się w NYC na Manhattanie z pięknym widokiem z 28 piętra rozprzestrzeniającego się na WTC albo jeszcze lepiej - w domku w górach z widokiem na najwyższy możliwy szczyt w USA, z którego można zjechać na desce lub na nartach (Breckenridge, CO) czy też na prawdziwym osiedlu zza oceanu przypominającego tak dobrze wszystkim znane Amerykańskie Slumsy.
Widok z tarasu na basen
Widok z 28 piętra
Widok z okna hotelowego na Manhattan
Na osiedlu
Było mi dane również zjeść najlepszego cheeseburgera w życiu na prywatnej wyspie leżącej na Bahamach chłodząc swój organizm pyszną Corona, siedząc wśród palm. Spełniłem marzenie i wybrałem się na Ultra Music Festival w Miami. Co więcej miałem wejściówkę prasową czyli: wejście bez kolejek, prywatny duży jacht z open barem w którym przebywali wszyscy artyści, wejścia na backstage, osobiste poznanie artystów etc itp itd).
Lunch na wyspie
![]() | |||||||
UMF Miami |
![]() | |
Wejściówka prasowa na UMF! |
Dane mi było pośmigać na snowboardzie w 4 różnych ośrodkach narciarskich w USA i najistotniejsze jest to, że w najwyższych górach w USA gdzie dojeżdża wyciąg ( 4157 m).
Mała zajawka.
Mogłem również spędzić Wielkanoc i Wigilie w Polskim stylu oraz uczestniczyć na Pasterce w Nowym Jorku. Poznałem prawdziwą bezinteresowną dobroć Amerykanów o której też zawsze każdy mówi. Mogłem legalnie, jak cywilizowany człowiek kupić ziółko w sklepie pod nazwą Green Heart i zostać uraczonym dodatkowym darmowym blantem.
![]() |
Zestaw młodego Amerykanina. |
Czułem się jak król kiedy to mój stolik w czasie rejsu na Bahamy obsługiwało 3 kelnerów a w tym sam szef sali. Byli na tyle normalni i sympatyczni więc postanowiliśmy ze znajomymi umilić im pracę i jak tylko mogliśmy byliśmy uprzejmi i pomagaliśmy im. Tak naprawdę była to sama przyjemność bo transakcja była wiązana do tego stopnia, że kelnerka mi chciała wyskrobać mięsko ze skorupy krewetek. Zaprzyjaźniliśmy się i myślę, że dla tych osób praca w czasie Naszego dinner trwającego 2h była "rozrywką" w tej codziennej rutynie. Byłem na gali bokserskiej w NYC na której to Szpilka walczył o mistrzostwo.
![]() |
Dobry doping Polaków. |
Na sam koniec tych dobroci mogę śmiało powiedzieć, że przeżyłem wakacje życia (Bahamy + UMF Miami) i będę sobie ich zazdrościć do końca życia i jeszcze dłużej.
CocoCay - Bahamy. |
Negatywy:
Pierwszy raz spędziłem Wigilie bez mojej rodziny - ciężko. Nie przeżyłem jak każdego roku Wielkanocy - bez tradycji (oprócz śniadania). Poznałem co oznacza Amerykańska fałszywość i jak dobrzy oni w tym są. Widziałem jak kobieta w metrze w NYC zmienia podpaskę a facet podciera sobie dupę. Przez Amerykańskie mleko (jak się okazało) spędziłem dużo czasu w toalecie. Poznałem również to jakimi Amerykanie są niechlujami i syfiarzami. Poznałem mnóstwo dzieci, które są rozpieszczone do granic możliwości i kompletnie nie samodzielni. Straciłem wiarę w Ameryke patrząc kto ma ją w przyszłości tworzyć (dzieci) - to jest MASAKRA! Spałem na dworcu autobusowym Port Authority w NYC w kostiumie Kapitana Ameryki bo telefon sie ładował i nie mogłem się odnaleźć w ponad 500 wejść i zostałem obudzony przez policjanta. Poczułem jak to jest kiedy ktoś wyrzuci Cię z domu i masz 2h na spakowanie. Po tygodniu bycia u nowej Host rodziny po raz 2 jestem w procesie Rematchu i szukam nowej rodziny. Nie znajdziesz rodziny to wracasz do domu co równa się z nieukończeniem programu czyli pożegnaj się z powrotem do USA na tych samych warunkach wizy J1.
Obecnie śpię na rozwalającej się kanapie na której zasiada się przed telewizorem a moje wszystkie rzeczy leżą porozwalane w torbach bo nie ma nawet miejsca żebym mógł je uporządkować i jakoś ogarnąć (6 osób, 2 psy, kot na 3 pokoje ok 5x5m+ przedpokój w którym jest "moja" kanapa, telewizor i miejsce na buty).
![]() |
To ta kanapa. Po prawej stronie mała kuchnia, na dole jeden pokój, po schodach na górę 2 pokoje i łazienka. |
Więc możecie sobie wyobrazić jak to komfortowo jest być budzonym przez wszystko i wszystkich o każdej porze dnia, nocy i jeszcze kiedy się tylko natrafi okazja. Poczułem co oznacza być samotnym i cholernie smutnym nawet w najpiękniejszym miejscu świata oraz jak bardzo potrafimy być mali w świecie. Doznałem tego okropnego uczucia kiedy to jesteś od kogoś uzależniony i chcą Cię wykorzystać jako tanią siłę roboczą przy czym udając Twojego najlepszego przyjaciela oraz mowiąc ciągle jak to wspaniale z nimi nie będzie i co Ci będą dawać - no nie ze mną te numery.
Dlaczego śpię na kanapie? Po 9 dniach u nowej rodziny przy pierwszym spotkaniu z Local Coordinator postanowiłem powiedzieć, że chciałbym pójść w rematch czyli zmienić rodzinę. Mieli przepiękny 3piętrowy dom. Każdy z 5 pokojów miał swoją łazienkę z prysznicem lub wanną, profesjonalną siłownię, wielki salon z ogromną kuchnią z 2 zmywarkami, 2 biura oraz specjalny pokoj dla dzieci zwnay play room.W każdym możliwym miejscu telewizor, alarmy, elektryczne kosze na śmieci, czujniki w oknach i wgl co można sobie tylko wymarzyć. Osobna pralka i suszarka dla mnie, druga kuchnia z lodowką obok mojego pokoju, wysoki i szeroki na ponad 2 metry stojak na wina. Do tego 2 domy w górach z jacuzzi na balkonie z cudownym widokiem. 3 auta z czego dzieciowóz to typowy Amerykański Chrystler z full wyposażeniem elektronicznym warty grubo ponad 100tys zl. Sprzęt sportowy KAŻDY i oczywiście same najwyższe półki plus dla Ciebie rower typowo wyczynowy warty połowe Toyoty Land Cruiser, którą mieli.
Rodzina ta została przyzwyczajona przez inne dziewczyny z biednych krajów takich jak Colombia, Brazylia do tego, że jak się ma własne łóżko i pokój (choć to wymóg programu) to jest to coś niesamowitego. Do tego jeszcze jak dostały takie dziewczyny Iphone'a, prywatną łazienkę, auto i na wyłączność pralkę i suszarkę gdzie nigdy nie obsługiwały zmywarki to czuły się jak w niebie. Z racji tego robiły w domu dużo za dużo i tak naprawdę musiały to robić bo chciały zostać w USA. Oni mogli jednej i drugiej pomóc więc bez skrupułów i cwanie wykorzystywali te dziewczyny a one jako "członek rodziny" to robiły. Przykro mi ale ze mną taki numer nie wyjdzie. Troszkę za dużo w życiu zrobiłem żeby stać się w tym momencie jakąś własnością drugiej osoby i być marionetką sterowaną przez pieniądze i manipulacje. To, że dostanę swój pokój i Iphona nie oznacza, że z wrażenia będę spać na ziemi bo szkoda mi będzie pościeli.
Do tego wszystkiego dochodzi ogromna pustka, która się pojawiła po wyjeździe tutaj czyt. Denver. Stety czy niestety przy połączeniu tego wszystkiego decyzja była jedna i konkretna. No właśnie, ta decyzja... Podjęta została i rozpoczęła prawdziwy armagedon bo nikt nie lubi kiedy potrafi się myśleć a najgorsze powie się co się myśli i czuje prosto w oczy. Zostałem uznany za nonszalanckiego i przez 3 dni żyłem w nieświadomości co mnie czeka - zagrozili, że nie otworzą mi roomu i wracam do Polski.
Na początku się przejąłem ale jak zwykle pomyślałem sobie "Chyba Was po*ebało, Nie ma takiej opcji!" - Nie ma bata na Polaka ;)
Na początku się przejąłem ale jak zwykle pomyślałem sobie "
Room został otwarty zaraz w poniedziałek. Przez nich zostałem właśnie wyrzucony z domu "ze względu na dzieci bo bardzo mnie polubiły i to będzie dla nich szok". Dobra może to być prawda bo serio się polubiliśmy i ku zdziwieniu każdego szacunek do mnie miały od samego początku. Ale prawda jest taka, że można było to załatwić tak, że zostaje na czas rematchu z nimi, pracuje normalnie a potem jakoś by się to wytłumaczyło jak to z dziećmi się robi. No ale tak się nie stało. Jedyne co udało mi się wynegocjować to telefon, który mogę mieć do końca kiedy będę tutaj w Colorado. W końcu oboje zajmują się sprzedażą czy tam menadżerstwem i świetnie to rozegrali - trzeba przyznać.
Jak tam? Dalej zazdrościsz tego szczęśliwego życia?
Przeżywam
dzisiaj połowę planowanego czasu w USA. Jak to celebruję? Pijąc piwo dorwane w mega cenie
(6x Corona za 9,29$), paląc sobie legalnie na osiedlu, pisząc tego bloga, w
smutku tęsknoty, niepewnym jutrem ale też zadowolony ponieważ odzyskałem wiarę
w Amerykańskie dzieci, które potrafią bawić się piłką do tenisa czy grając w
piłkę na parkingu na małe bramki, które pytają mamy czy mogą wyjść na dwór i po
prostu huśtają się na huśtawce, gonią po osiedlowym rondzie i mają z tego
wielki fun! Takie, które cieszą się, że taki Piotrek z Polski pogra z nimi w
piłkę (chłopcami i dziewczynkami) i pokaże fajne sztuczki piłką i takie co
ucieszą się bardziej z tego, że będą ze mną w drużynie niż jakby dostali nowego
Iphone'a lub konsolę. Kiedy przychodzi czas obiadu mają obowiązek po sobie
posprzątać i jedzą grzecznie co mama przygotowała przy czym pytając czy mogą
jeszcze wyjść na dwór zanim to zasiądą do zadania domowego.
Trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Serio?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz