Gdzie tak naprawdę był początek wielkiej przygody związanej z podróżowaniem, która trwa po dzień dzisiejszy?
"Miałem wtedy 19 lat a Syberia nieźle mnie zaskoczyła. Właśnie wtedy złapałem tego bakcyla."
Był to już praktycznie półmetek szkoły średniej. Zmierzaliśmy na lekcje z Silników Pojazdów Samochodowych i wtedy dowiedziałem się, że odbędzie się spotkanie organizacyjne z jakimś tam stowarzyszeniem związanym z wymianą młodzieży Polsko&Rosyjskiej. No dobra, przyznam się, że pierwsza myśl była dość pesymistyczna. Kolejne informacje były już, jak dla mnie, mocno przekonujące: trip za free na Syberie.
"O cholera! Jednak może to nie takie głupie?" - pomyślałem i czym prędzej udałem się do sali lekcyjnej. Tam po chwili zostały przedstawione szczegóły wyjazdu. Ogólnie idea wyjazdu była taka, żeby poznać kulturę Rosyjską, która nie jest tak daleka od Naszej Polskiej. Był to I etap wymiany. II etap polegał na tym, że to Rosyjska młodzież przyjeżdża do Naszego miasta i wtedy my zajmujemy się nimi. Wszystko pięknie ładnie, plan wycieczki został przedstawiony. Szczerze? No to średnio mnie on obchodził bo był nudny jak tapeta w motylki, no ale halo! Pierwszy lot samolotem (i to tak daleki), 2 tygodnie darmowych "wakacji" no i uznanie w oczach nauczycieli, co byłoby przydatne już w ostatniej klasie Technikum. Jak już wspomniałem w ostatnim wpisie lubię nieszablonowe rozwiązania więc wakacje na Syberii zdecydowanie się do takich zaliczały.
No dobra. Jak wszystko idzie zbyt łatwo i wydaje się być idealne to takie nie jest. Miejsc na całą Rude Śląska (tam uczęszczałem do szkoły) było 12... Wiesz ilu było chętnych? W samej mojej szkole około 50osób. Miał odbyć się konkurs, duperele srele morele. No to ogólnie z Rosją miałem wspólnego tyle co Tata mi powiedział, że to "Smród, brud i ubóstwo". Wśród chętnych były osoby, które znały język rosyjski tak więc moje szanse opadały w dół z prędkością światła.
Po paru dniach przyszła wiadomość od stowarzyszenia "Poznaj sąsiada - poznaj siebie". Była ona jednocześnie zła ale również dobra - dla mnie. Informacje dotyczyły opłat za wyjazd. Jak się okazało, nie był on zupełnie darmowy! Praktycznie WSZYSCY zrezygnowali, kiedy usłyszeli, że za wyjazd trzeba zapłacić. Gdzie był haczyk? Ludzie nie myślą i szybko odpuszczają. Opłata ta była za wizę oraz ubezpieczenie i wynosiła kwotę równych 600 Polskich złotych. Dostajesz taką informację - co robisz?
.
.
.
.
Pierwsze co sprawdzasz to czy wyjazd się zwróci, ile tak naprawdę jest warty, co możesz zyskać a co stracić. Kiedy wykonałem powyższe operację szyderczo się uśmiechnąłem i potocznym slangiem zakomunikowałem kumplom: bierem to!
Wiesz ile taki wyjazd był warty?! 7500zł. A ja płacę 600zł. 7500zł a 600zł.
Była to I edycja wymiany a więc ciągle trwały prace nad dokładnym planem wycieczki. Odbyło się dosłownie kilka spotkań, które były czysto organizacyjne.
Wyjazd zaplanowany był na datę 18.08.2012r.
Stwierdziłem, że trzeba na niego jakoś zarobić...
W tamtym czasie miałem dziewczynę, która sezonowo pracowała w Międzywodziu. Nie chcieliśmy się rozstawać na ponad 2 miesiące więc zacząłem szukać pracy dokładnie w tej samej nadmorskiej miejscowości lub w okolicy. Dlaczego się na to zdecydowałem? Oczywiście było to pokierowane moimi uczuciami ale również...
Rok w rok, spędzałem pełne 2 tygodnie wakacji z rodzicami i siostrą nad Polskim morzem. Mając 16 lat zacząłem dostrzegać plusy pracy sezonowej: pełno młodych ludzi, wieczna impreza, odcięcie się od marudzącyh rodziców - wymarzone wakacje każdego nastolatka!
Tak więc jakby nie patrzeć spełnił się sen nastolatka i po 2 tygodniach pracy na kelnerce w Dźwirzynie znalazłem się w docelowym miejscu. Pochwalę się, że Nasze kebaby były najlepsze w mieście a sos czosnkowy, który mieszałem wiertarką był OSOM (awesome).
Pozdro dla całej ekipy z Delfinka :)
Z Międzywodzia zawinąłem swoje manatki tydzień przed wylotem na Syberie. Było to ciężkie rozstanie ale kolejna wielka przygoda już czekała.
Co działo się 5696km od Polski? Przeżyłem napad, byłem świadkiem handlu bronią i... Reszte dowiesz się wkrótce.
Ficu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz